sobota, 29 września 2012

Baardzo lubię...

... moje stemple i wciskam je wszędzie gdzie się da. Tym razem trafiły w okolice mojego zdjęcia - jednego z niewielu, które posiadam :) 

Cały czas kręcę się w okolicach zieleni. Tym razem takiej ostrej, z pogranicza z cytrynową żółcią, która świetnie zagrała z ciemnym, turkusowym tłem. 

ps. Kiedy patrzymy na różne kolory, szukamy dla nich odpowiednich nazw chcąc opisać je słowami, nigdy chyba nie myślimy o tym, że barw można nie widzieć! Kilka lat temu okazało się, że Mikołaj - mój starszy syn - nie rozróżnia wszystkich kolorów (głównie chodzi o barwy uzupełniające). Często zastanawiam się jak wygląda świat widziany jego oczami - bo przecież musi wyglądać inaczej! Największy kłopot ma z rozróżnieniem zielonego i brązowego. Ciemny zielony staje się brązowym, jasny zielony szarym. Wiem jak czasem może być to kłopotliwe (kiedyś Mikołaj spytał dlaczego mięso z sosem jest takie zielone!); jakie stanowi ograniczenia (co z prawem jazdy w przyszłości?) - wtedy bardziej doceniam, że te wszystkie barwy widzę. 

Wam też życzę barwnego widzenia świata. 




sobota, 22 września 2012

Dzień dzisiejszy...

... na nim się skupmy. Nie wiem czy doświadczacie czasem uczucia, że troska o przyszłość czy też zwykłe czekanie na to co wydarzy się jutro, przysłania nam radość dnia dzisiejszego? 

Jesteśmy przecież tu i teraz a jutro może nigdy nie nadejść. 

Zatem jestem Tu i Teraz. Już nawet wczoraj nie ma takiego znaczenia.


No i metoda na "rdzewienie" metalu. Domowy, zapewne nie najlepszy pomysł - słyszałam o lepszych, ale zdobycie odpowiednich preparatów nie jest zbyt proste :) 

Zatem dla ciekawych moje "postarzanki". Metalowe elementy moczone w roztworze wybielacza Ace oraz octu kuchennego (tak na oko 1:1). U mnie trwa to ok. 2 dni. Koniecznie trzeba to robić na świeżym powietrzu i uważać, żeby oparami nie podrażnić sobie oczu i nosa!!

Takie oto "drobiazgi" wybrałam:


A tak wyglądały po ok. dwóch dniach:


środa, 19 września 2012

Z zielonym to całkiem poważnie...

... mnie wzięło! Wcześniej scrapowo, potem juornalowo. Trochę kłóci się to z moją wiarą, że niebieski i brązowy to jedyne kolory, z którymi mogę żyć w niezmąconej przyjaźni.

A co do głębszych treści i przemyśleń. Zbyt często jesteśmy zbyt surowi sami dla siebie i równie  często pozwalamy się tak traktować innym. A ponieważ wyznaję zasadę, że zmiany albo naprawianie świata należy zaczynać od samego siebie - zatem taki oto postulat głoszę: BE GOOD TO YOURSELF. YOU DESERVE IT.





Ha, no i jeszcze taka nowina. Mam banerek od scrapki-wyzwaniowo :) Dzięki dziewczyny! ps. chyba powinnam dorobić w bocznej kolumnie pozycję "wyróżnienia" :)


sobota, 15 września 2012

raz na zielono, raz na ...zielono

... u mnie ostatnio coś się na zielono dzieje. To chyba tęsknota za wiosną i latem i ciepłem i słońcem i strach przed szarugą, zimnem i słotą. Nie lubię jesieni i zimy też nie lubię - niech tam sobie będą piękne kolory: soczyste czerwienie, złociste żółcie, ciepłe brązy... skrzący się śnieg, rześkie poranki... zimno i już!

A na zielono i wakacyjnie - Mikołaj :) 

Dużo warstw, maski, gesso, gniecionki, itd. itp.




 Buziaki dla zaglądających xoxo.

czwartek, 13 września 2012

Wyzwaniowo, po raz pierwszy

Jak daleko sięgam pamięcią, nigdy nie wzięłam udziału w wyzwaniu. Czasem nawet udało mi się coś na takowe przygotować, ale - jak to z fotograficznym leniem bywa - nie doczekało się to nigdy zgłoszenia, publikacji - czyli wszystkiego co z takim wyzwaniem się wiąże.

Teraz, niemalże rzutem na taśmę, zrobiłam sobie zakładkę do książki - rzecz szalenie przydatna, z zadziwiająca skłonnością do "zapodziewania" się. A na scrapki-wyzwaniowo zaproponowano, aby jednak zamienić stare bilety, skrawki gazety na porządną, nieprostokątną (to kluczowe przesłanie :) zakładkę.

Taką oto poczyniłam. Zakładka jest jedna, ale o zmiennym obliczu. Ot, taka kobieca buteleczka: