czwartek, 13 lutego 2014

poimprezowo :)

Końcówka ubiegłego tygodnia to czas bez dzieci i męża w domu! To niezbyt często nadarzająca się okazja aby poświęcić się temu co sprawia człowiekowi największą frajdę. 

pogaduch przy craftowaniu do białego rana, odcinek za odcinkiem "Poirota", od prawie bladego świtu do prawie bladego świtu zabawa na craft-wawie...no i krótkie drzemki - aby choć trochę zregenerować siły! ktoś przeżył ostatnio coś takiego?

na dowód tego mam nawet zdjęcie ze scrapowego zlotu!  a to, jak i takie długie, samotne weekendy, rzecz raczej rzadką:)



ps. zdjęcia autorstwa Pauliny Wośko i Ani Hababickiej:) I nie mówcie, że kogoś nie rozpoznajecie na tych zdjęciach - i tak nie uwierzę:)

A co więcej, zmobilizowałam się do zrobienia identyfikatora, cobym tak bezimiennie wśród ogromnej rzeszy scraperek, hafciarek, kartkarek, mixed-mediarek, zakupocholiczek, matek, żon, kochanek (tego nie jestem pewna) nie musiała się przechadzać. A skoro już ten identyfikator poczyniłam to i na konkurs go oddałam. Do organizatorek imprezy czyli do Magdy i Anety ze Studio75.

i....a kuku....dostałam nagrodę :) dwa zestawy papierów CraftLove i Mała Czarna - czyli najnowsze kolekcje Studia75. Dziewczyny wielkie dzięki!

A tak wyglądał identyfikator, gdyby ktoś chciał wiedzieć za co dziewczyny takie hojne nagrody dawały!


 To jak na mój uśpiony blog aż nadto wrażeń i relacji dlatego do zobaczenia w następnym poście :D
 

czwartek, 6 lutego 2014

Nowy Rok od lutego...

... zaczynam:)

wokół mnie koronki, tafty, perełki, świecidełka... Scrapy robię (cały czas !) głównie męskie, od dawna...

No a gdzie się podziała moja kobieca strona??

znalazłam... głęboko zakopana!! Ale zaczęła się nieśmiało wygrzebywać z czeluści zapomnienia i objawiać nieśmiało w kolorach, kwiatowych choinkach, koronkowych kwiatach...

Nawet zima za oknem nie jest wtedy taka straszna.

A zatem - na rozpoczęcie Nowego Roku w Lutym - fragmenty mojej kobiecej natury :)






Mixmediowa praca na tablicy malarskiej powstała - jak zwykle - "do szuflady". No może nie do szuflady, bo ostatecznie stała sobie na małej sztaludze na szycie regału. Aż tu, pewnego dnia, wpadają znajomi. Spotykamy się, a jakże, ale raczej do mojej pracowni wtedy nie zaglądamy. I... kiedy już zajrzeliśmy znajomy pyta "to twoje"? ano moje, a potem, że to fantastyczne i pasowałoby do ich sypialni i... w podzięce za ten ofiarowany mi zachwyt wyszli do domu z obrazkiem pod pachą. Taka oto historia do mojego craftowego świata...

pozdrawiam Gosię i Krystiana :)