... czyli chyba pozostanę przy encaustic - brzmi jakoś przyjemniej dla ucha :) Encaustic - czyli z grubsza rzecz ujmując "malowanie" woskiem.
Chodziło za mną od dawna - od trzech lat czekały odpowiednie farby (a raczej barwny wosk), czekały... i na tym właśnie mogła skończyć się ta historia, ponieważ w naszych rodzimych warunkach malowanie woskiem nastręcza wielu trudności. Bo skąd brać wosk (a raczej mieszaninę wosku i żywicy zwane encaustic medium), na czym i w czym ten wosk topić, na czym malować (choć można po prostu na sklejce)... Te wszystkie ale się mnożyły, i mnożyły, i mnożyły...
Po kolei zaczęła jednak rozwiązywać poszczególne supełki i okazało się, że do podgrzewania wosku doskonale nadaje się domowy, elektryczny grill stołowy (pomysł oczywiście zaczerpnięty z zagranicznych blogów); encaustic medium zaczęłam przygotowywać sama; drewniane podobrazia zaczęłam przygotowywać... sama:) - sklejka, odpowiednie listwy, piła ukosowa i zszywki typu V :D - proste.
A potem już tylko topić, malować, topić jeszcze więcej i malować itd. itp.
Co z tego wszystkiego wynikło? Oto krótka foto-relacja...
ps. Wosk to bardzo przyjemne ale i wymagające medium. Wiele przede mną, żeby móc powiedzieć "a, tak, znam!" Powoli odkrywam jego tajemnice, poznaję kapryśne zachowania i obserwuję nieoczekiwane efekty. Na koniec jest jednak nagroda :)