piątek, 20 kwietnia 2012

czekam na zdjęcia

albo inaczej, muszę się zebrać, żeby w końcu wysłać obrobione zdjęcia do wywołania. Pierwsza seria, która poszła do labu jakiś czas temu była katastrofalna!! Okazało się, że mój nowy monitor nie jest tak skory do współpracy jak bym sobie tego życzyła, a może po prostu potrzebuje czasu, żeby się zaprzyjaźnić... Co nie zmienia faktu, że zdjęcia które dostałam, w niczym nie przypominały tego co widziałam na monitorze :( Jedyna pociecha, to że 100 zdjęć opłaciłam jakimś kuponem rabatowym i tylko to uratował mnie przed ciężką zapaścią! Teraz pogadaliśmy sobie z monitorem, wymieniliśmy się informacjami nt. sposobu postrzegania świata i mam nadzieję, że kolejna próba foto będzie ok. A dlaczego to takie ważne? Ponieważ nie mam zdjęć do scrapowania! Ot zaledwie tyle i aż tyle.

Mam natomiast kolejne spostrzeżenie nt. moich prac. Niemal ze 100% pewnością będę zadowolona z efektów pracy jeśli będę się poruszać w kolorystyce beżowo-brązowo-niebieskiej. A dowód - poniżej. Wszystkie inne zestawienia są ok, ale stopień końcowego zadowolenia jest zupełnie nie do przewodzenia. To tyle refleksji na dziś.

Z braku zdjęć,  powstają kolejne twory w zakładce art journal - tym razem do mojego osobistego pamiętnika.


Kartki, które powstały na ostatnich warsztatach u Enczy (moich ostatnich, nie jej ostatnich:)



poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Na fali strzępiastej płynę...

Czyli ciąg dalszy nieładu w moim uporządkowanym świecie. Po warsztatach u Czekoczyny była już kartkowa niedziela z Enczą. Ale ja uparcie wrócę do poprzedniego czynu - wyczynu, czyli art journalowej strony. Pierwsza z warsztatów, której zajawka była już wcześniej no i to co powstało po-warsztatowo.








Odwiedziny na "pchlim targu" w Łodzi zaowocowały jeszcze śmieszną mini komodą na przybory krawieckie. Jeszcze nie wiem jak się do niej zabrać, ale już oczami wyobraźni widzę jaka będzie cudna :)