poniedziałek, 25 maja 2015

Zanim pójdzie w świat :)

... woskowa faktura cały czas króluje :) do tego błyszczące kamyki, modne zegarowe tarcze i voil la - kolejny, woskowy obrazek szuka chętnego!

pz. z pozostałymi poszło szybko :)



środa, 22 kwietnia 2015

Budzę się razem ze słońcem...

...zimą zamieram... chodzę opatulona w ciepłe swetry z kubkiem zimowej herbaty i najchętniej zapadłabym w zimowy sen... teraz im więcej słońca, tym więcej wstępuje we mnie energii, również tej twórczej :) a że wosk to baardzo pociągające medium to i energii więcej :)

...dziś zatem kolejna porcja "woskiem malowana"...

na początek słowo o wosku, albo raczej efektach jakie dzięki niemu możemy osiągać... woskowy obraz może być gładki i delikatny, wtedy kiedy pozwolimy się woskowi pod wpływem ciepła rozpłynąć a ten powolutku wypełni wszystkie nierówności i zastygnie w pięknej,  satynowej w dotyku pokrywie... polerowany bawełnianą ściereczką będzie nabierał coraz więcej blasku...

inny efekt to przepiękne faktury, gdy malujemy prawie zimnym woskiem... kolejne warstwy budują nieoczekiwane wzory... a wszystkie collagowe elementy dodają uroku...

...dziś zatem porcja... faktur... wosk, patyczki, błyszczące szkiełka, koraliki czy papierowy kwiatek... co powiecie na tę wersję wosku...

ps. patyczki i lusterkowe szkiełka to zdobycz z IKEA - zakochałam się i w jednym i w drugim :)






 

poniedziałek, 30 marca 2015

Encaustic znaczy... enkaustyczne

... czyli chyba pozostanę przy encaustic - brzmi jakoś przyjemniej dla ucha :) Encaustic - czyli z grubsza rzecz ujmując "malowanie" woskiem.

Chodziło za mną od dawna - od trzech lat czekały odpowiednie farby (a raczej barwny wosk), czekały... i na tym właśnie mogła skończyć się ta historia, ponieważ w naszych rodzimych warunkach malowanie woskiem nastręcza wielu trudności. Bo skąd brać wosk (a raczej mieszaninę wosku i żywicy zwane encaustic medium), na czym i w czym ten wosk topić, na czym malować (choć można po prostu na sklejce)... Te wszystkie ale się mnożyły, i mnożyły, i mnożyły...

Po kolei zaczęła jednak rozwiązywać poszczególne supełki i okazało się, że do podgrzewania wosku doskonale nadaje się domowy, elektryczny grill stołowy (pomysł oczywiście zaczerpnięty z zagranicznych blogów); encaustic medium zaczęłam przygotowywać sama; drewniane podobrazia zaczęłam przygotowywać... sama:) - sklejka, odpowiednie listwy, piła ukosowa i zszywki typu V :D - proste.

A potem już tylko topić, malować, topić jeszcze więcej i malować itd. itp.

Co z tego wszystkiego wynikło? Oto krótka foto-relacja...

ps. Wosk to bardzo przyjemne ale i wymagające medium. Wiele przede mną, żeby móc powiedzieć "a, tak, znam!" Powoli odkrywam jego tajemnice, poznaję kapryśne zachowania i obserwuję nieoczekiwane efekty. Na koniec jest jednak nagroda :)



























wtorek, 17 marca 2015

Rok z zakładką...

... niech będzie, że z zakładką do książki, ale tak naprawdę chodzi o rok i jeszcze trochę jaki minął od ostatniego wpisu. Szmat czasu...

...na dowód tego, że żyję, że nadal fascynują mnie "sztuki różne" - jak w opisie obok, i że nie jestem już jedynie w "pełni oddana scrapbookingowi", takich oto kilka wątków. 


Pojawił się późną jesienią, jako zamówiony prezent imieninowy. Rzeczywistość, czyli zrobienie w praktyce tego, co inni z taką łatwością robią na youtubowych filmach, okazała się - jak zwykle w takich sytuacjach - znacznie odbiegać od wyobrażeń. Po długich zmaganiach, nieudanych próbach, zmarnowanych wełnach, poszukiwaniach odpowiedzi na trudne pytania :), zaczęły wychodzić powoli takie oto wełniane sznury... Daleko im od doskonałości, mają całą masę "przekrętów', ale cieszą moje oko i głośno zachęcają do dalszych zmagań! 







Zanim zasiadłam do przędzenia przekopałam temat kołowrotków (wiecie ile w US jest sklepów i portali dedykowanych przędzeniu!!), przeczytałam masę informacji nt. wełen, dowiedziałam się, że moher wełną nie jest  :), dlaczego wełna filcuje się w praniu i co robić aby tak się nie działo. Moje dzieci i dzieci sąsiadów miały szansę dotknąć naturalnego runa z owcy, wujek zrobił mi zgrzebło, obejrzeliśmy rodzinnie film na którym amerykańska farmerka sama strzyże alpakę :)... Odkrywanie tajników nowych sztuk zawsze mnie fascynowało a i tym razem się nie zawiodłam...

A jako mobilizacja do kolejnego postu i pokazania kolejnej sztuki, której tajniki okrywam już też od jakiegoś czasu, krótka zajawka :)


Już jakiś czas temu obiecywałam sobie, że nie będę poświęcać czasu, uwagi i środków kolejnym, nowym tematom. Jednak to wszystko jest tak niezmiernie fascynujące... obserwując jak przez lata kolejne formy rękodzieła czy sztuki przenikają się, tak że trudno już jednoznacznie określić technikę wykonania jakiejś pracy, tak i ja znajdę kiedyś sposób aby te wszystkie doświadczenia połączyć w jedno... 

czwartek, 13 lutego 2014

poimprezowo :)

Końcówka ubiegłego tygodnia to czas bez dzieci i męża w domu! To niezbyt często nadarzająca się okazja aby poświęcić się temu co sprawia człowiekowi największą frajdę. 

pogaduch przy craftowaniu do białego rana, odcinek za odcinkiem "Poirota", od prawie bladego świtu do prawie bladego świtu zabawa na craft-wawie...no i krótkie drzemki - aby choć trochę zregenerować siły! ktoś przeżył ostatnio coś takiego?

na dowód tego mam nawet zdjęcie ze scrapowego zlotu!  a to, jak i takie długie, samotne weekendy, rzecz raczej rzadką:)



ps. zdjęcia autorstwa Pauliny Wośko i Ani Hababickiej:) I nie mówcie, że kogoś nie rozpoznajecie na tych zdjęciach - i tak nie uwierzę:)

A co więcej, zmobilizowałam się do zrobienia identyfikatora, cobym tak bezimiennie wśród ogromnej rzeszy scraperek, hafciarek, kartkarek, mixed-mediarek, zakupocholiczek, matek, żon, kochanek (tego nie jestem pewna) nie musiała się przechadzać. A skoro już ten identyfikator poczyniłam to i na konkurs go oddałam. Do organizatorek imprezy czyli do Magdy i Anety ze Studio75.

i....a kuku....dostałam nagrodę :) dwa zestawy papierów CraftLove i Mała Czarna - czyli najnowsze kolekcje Studia75. Dziewczyny wielkie dzięki!

A tak wyglądał identyfikator, gdyby ktoś chciał wiedzieć za co dziewczyny takie hojne nagrody dawały!


 To jak na mój uśpiony blog aż nadto wrażeń i relacji dlatego do zobaczenia w następnym poście :D
 

czwartek, 6 lutego 2014

Nowy Rok od lutego...

... zaczynam:)

wokół mnie koronki, tafty, perełki, świecidełka... Scrapy robię (cały czas !) głównie męskie, od dawna...

No a gdzie się podziała moja kobieca strona??

znalazłam... głęboko zakopana!! Ale zaczęła się nieśmiało wygrzebywać z czeluści zapomnienia i objawiać nieśmiało w kolorach, kwiatowych choinkach, koronkowych kwiatach...

Nawet zima za oknem nie jest wtedy taka straszna.

A zatem - na rozpoczęcie Nowego Roku w Lutym - fragmenty mojej kobiecej natury :)






Mixmediowa praca na tablicy malarskiej powstała - jak zwykle - "do szuflady". No może nie do szuflady, bo ostatecznie stała sobie na małej sztaludze na szycie regału. Aż tu, pewnego dnia, wpadają znajomi. Spotykamy się, a jakże, ale raczej do mojej pracowni wtedy nie zaglądamy. I... kiedy już zajrzeliśmy znajomy pyta "to twoje"? ano moje, a potem, że to fantastyczne i pasowałoby do ich sypialni i... w podzięce za ten ofiarowany mi zachwyt wyszli do domu z obrazkiem pod pachą. Taka oto historia do mojego craftowego świata...

pozdrawiam Gosię i Krystiana :)

 

piątek, 12 kwietnia 2013

... i kolejny kwiatek do wiosennego bukietu...

...czyli Wędrujące Journale II i moje wpisy. Ręka drży człowiekowi kiedy ma zostawić swój pierwszy ślad w czyimś albumie, a potem... tak to idzie:


 Kolorovon - u Tusi. 


Album Rodzinny - u Finn.


Inspiracje - u Urtici.


Ptasie Opowieści - u Guriany.


 Konkluzja? - potrzebuję trochę wiosny na przyszłość :)

wiosno ach to ty...

...przyszłaś nagle niespodzianie :D i zastukałaś do mych drzwi... zamkniętych od ...- mniejsza o to.  W skrócie: nie zapadłam w zimowy sen. Planowałam rozpocząć rok jakimś spektakularnym wejściem ale to rok mnie spektakularnie zaskoczył. W tzw. międzyczasie gaszenia pożarów (w różnych miejscach i o różnych rozmiarach) coś tam nawet robiłam, ale wszystkie plany znów wzięło w łeb...

...po raz kolejny postanawiam NIE PLANOWAĆ!!!! gdzieś tam nawet uwieczniłam ideę TU i TERAZ ... i co? - zapomniałam o niej...

Zastanawiając się od czego teraz zacząć, żeby ruszyć dalej uznałam, że będzie to DRUGA edycja Wędrujących Journali w niewyobrażalnie przecudnej grupie ponad dwudziestu ukochanych przeze mnie Artystek! To dzięki niej musiałam wyjąć farby, papiery i co tam jeszcze trzeba. Musiałam na chwilę oderwać myśli od bieżących spraw i rozejrzeć się dookoła w poszukaniu inspiracji. 

A każdy journal to ogromne wyzwanie! Siłą rzeczy z moim własnym było najłatwiej :) 

TEMAT: Do Góry Nogami; 
BAZA: journal uszyty ręcznie z różnego rodzaju papierów czerpanych. Pokłosie warsztatów z szycia u Ani w Manufabricum.






A już za chwilę wpisy do kolejnych jourali, które zagościły pod moim dachem :)I trochę o tym co działo się jeszcze...

pzdr Kasia




wtorek, 23 października 2012

wszystkiego po trochu

... w niedużym mixed-mediowym albumie. Kilka zdjęć - a raczej ich kawałków, farby w ulubionych kolorach, kilka postarzonych drobiazgów, pasty, media, maski itp itd - czyli zabawa na całego :)

A w co się jeszcze ostatnio bawiłam? W rysowanie i malowanie u Pasiakowej na warsztatach w MANUFABRICUM, u - jak sama o sobie mówi - szalonej Wolfann!

Wracając do albumu, efekty cudnie spędzonego czasu: