albo inaczej, muszę się zebrać, żeby w końcu wysłać obrobione zdjęcia do wywołania. Pierwsza seria, która poszła do labu jakiś czas temu była katastrofalna!! Okazało się, że mój nowy monitor nie jest tak skory do współpracy jak bym sobie tego życzyła, a może po prostu potrzebuje czasu, żeby się zaprzyjaźnić... Co nie zmienia faktu, że zdjęcia które dostałam, w niczym nie przypominały tego co widziałam na monitorze :( Jedyna pociecha, to że 100 zdjęć opłaciłam jakimś kuponem rabatowym i tylko to uratował mnie przed ciężką zapaścią! Teraz pogadaliśmy sobie z monitorem, wymieniliśmy się informacjami nt. sposobu postrzegania świata i mam nadzieję, że kolejna próba foto będzie ok. A dlaczego to takie ważne? Ponieważ nie mam zdjęć do scrapowania! Ot zaledwie tyle i aż tyle.
Mam natomiast kolejne spostrzeżenie nt. moich prac. Niemal ze 100% pewnością będę zadowolona z efektów pracy jeśli będę się poruszać w kolorystyce beżowo-brązowo-niebieskiej. A dowód - poniżej. Wszystkie inne zestawienia są ok, ale stopień końcowego zadowolenia jest zupełnie nie do przewodzenia. To tyle refleksji na dziś.
Z braku zdjęć, powstają kolejne twory w zakładce art journal - tym razem do mojego osobistego pamiętnika.
Kartki, które powstały na ostatnich warsztatach u Enczy (moich ostatnich, nie jej ostatnich:)
2 komentarze:
oj, wiem coś o rozbieżności zdjęć po wywołaniu w porównaniu z obrazem na monitorze :/
Kasiu - chciałam napisac odnosnie kwiatków, ale maila nie mam Twojego :(
Okładka żurnala powalająca... Właśnie mam zamiar też sobie sprawić typowy żurnal, bo moje kolaże powstają na oddzielnych kartkach i już nie wiem, gdzie który wsadziłam hihihi :D
Prześlij komentarz