wtorek, 23 października 2012

wszystkiego po trochu

... w niedużym mixed-mediowym albumie. Kilka zdjęć - a raczej ich kawałków, farby w ulubionych kolorach, kilka postarzonych drobiazgów, pasty, media, maski itp itd - czyli zabawa na całego :)

A w co się jeszcze ostatnio bawiłam? W rysowanie i malowanie u Pasiakowej na warsztatach w MANUFABRICUM, u - jak sama o sobie mówi - szalonej Wolfann!

Wracając do albumu, efekty cudnie spędzonego czasu:





 



piątek, 5 października 2012

Na czerwono...

... i to nie dlatego, że "mierzę" się z kolejnym kolorem, ale dlatego, że ten kolor oddaje najwierniej emocje, które mną targają gry słyszę o kolejnych zaniedbanych, skrzywdzonych i opuszczonych dzieciach.





sobota, 29 września 2012

Baardzo lubię...

... moje stemple i wciskam je wszędzie gdzie się da. Tym razem trafiły w okolice mojego zdjęcia - jednego z niewielu, które posiadam :) 

Cały czas kręcę się w okolicach zieleni. Tym razem takiej ostrej, z pogranicza z cytrynową żółcią, która świetnie zagrała z ciemnym, turkusowym tłem. 

ps. Kiedy patrzymy na różne kolory, szukamy dla nich odpowiednich nazw chcąc opisać je słowami, nigdy chyba nie myślimy o tym, że barw można nie widzieć! Kilka lat temu okazało się, że Mikołaj - mój starszy syn - nie rozróżnia wszystkich kolorów (głównie chodzi o barwy uzupełniające). Często zastanawiam się jak wygląda świat widziany jego oczami - bo przecież musi wyglądać inaczej! Największy kłopot ma z rozróżnieniem zielonego i brązowego. Ciemny zielony staje się brązowym, jasny zielony szarym. Wiem jak czasem może być to kłopotliwe (kiedyś Mikołaj spytał dlaczego mięso z sosem jest takie zielone!); jakie stanowi ograniczenia (co z prawem jazdy w przyszłości?) - wtedy bardziej doceniam, że te wszystkie barwy widzę. 

Wam też życzę barwnego widzenia świata. 




sobota, 22 września 2012

Dzień dzisiejszy...

... na nim się skupmy. Nie wiem czy doświadczacie czasem uczucia, że troska o przyszłość czy też zwykłe czekanie na to co wydarzy się jutro, przysłania nam radość dnia dzisiejszego? 

Jesteśmy przecież tu i teraz a jutro może nigdy nie nadejść. 

Zatem jestem Tu i Teraz. Już nawet wczoraj nie ma takiego znaczenia.


No i metoda na "rdzewienie" metalu. Domowy, zapewne nie najlepszy pomysł - słyszałam o lepszych, ale zdobycie odpowiednich preparatów nie jest zbyt proste :) 

Zatem dla ciekawych moje "postarzanki". Metalowe elementy moczone w roztworze wybielacza Ace oraz octu kuchennego (tak na oko 1:1). U mnie trwa to ok. 2 dni. Koniecznie trzeba to robić na świeżym powietrzu i uważać, żeby oparami nie podrażnić sobie oczu i nosa!!

Takie oto "drobiazgi" wybrałam:


A tak wyglądały po ok. dwóch dniach:


środa, 19 września 2012

Z zielonym to całkiem poważnie...

... mnie wzięło! Wcześniej scrapowo, potem juornalowo. Trochę kłóci się to z moją wiarą, że niebieski i brązowy to jedyne kolory, z którymi mogę żyć w niezmąconej przyjaźni.

A co do głębszych treści i przemyśleń. Zbyt często jesteśmy zbyt surowi sami dla siebie i równie  często pozwalamy się tak traktować innym. A ponieważ wyznaję zasadę, że zmiany albo naprawianie świata należy zaczynać od samego siebie - zatem taki oto postulat głoszę: BE GOOD TO YOURSELF. YOU DESERVE IT.





Ha, no i jeszcze taka nowina. Mam banerek od scrapki-wyzwaniowo :) Dzięki dziewczyny! ps. chyba powinnam dorobić w bocznej kolumnie pozycję "wyróżnienia" :)


sobota, 15 września 2012

raz na zielono, raz na ...zielono

... u mnie ostatnio coś się na zielono dzieje. To chyba tęsknota za wiosną i latem i ciepłem i słońcem i strach przed szarugą, zimnem i słotą. Nie lubię jesieni i zimy też nie lubię - niech tam sobie będą piękne kolory: soczyste czerwienie, złociste żółcie, ciepłe brązy... skrzący się śnieg, rześkie poranki... zimno i już!

A na zielono i wakacyjnie - Mikołaj :) 

Dużo warstw, maski, gesso, gniecionki, itd. itp.




 Buziaki dla zaglądających xoxo.

czwartek, 13 września 2012

Wyzwaniowo, po raz pierwszy

Jak daleko sięgam pamięcią, nigdy nie wzięłam udziału w wyzwaniu. Czasem nawet udało mi się coś na takowe przygotować, ale - jak to z fotograficznym leniem bywa - nie doczekało się to nigdy zgłoszenia, publikacji - czyli wszystkiego co z takim wyzwaniem się wiąże.

Teraz, niemalże rzutem na taśmę, zrobiłam sobie zakładkę do książki - rzecz szalenie przydatna, z zadziwiająca skłonnością do "zapodziewania" się. A na scrapki-wyzwaniowo zaproponowano, aby jednak zamienić stare bilety, skrawki gazety na porządną, nieprostokątną (to kluczowe przesłanie :) zakładkę.

Taką oto poczyniłam. Zakładka jest jedna, ale o zmiennym obliczu. Ot, taka kobieca buteleczka:


  








piątek, 31 sierpnia 2012

strzałki, strzały i strzałeczki

... do koloru, do wyboru - czyli nieograniczone możliwości stemplowe :) 

Wiadomym jest, że w każdej osobie, która odkryła w sobie choć odrobinę artystycznej duszy, zmienia się postrzeganie świata. Śrubka traci swoje walory użytkowe, bandaż przestaje być materiałem opatrunkowym, a metka od spodni już nigdy nie trafia do kosza. Papierowe serwetki muszą mieć odpowiedni nadruk, wybielaczem do tkanin można postarzyć metal a folią aluminiową owijamy literki a nie kurczaka przed pieczeniem.

Skutkiem tego każda wizyta np. w sklepie budowlanym staje się potencjalnie źródłem kolejnych inspiracji. Tym razem trafiło na gumę - właściwie nie wiem do czego jest wykorzystywana w oryginale - u mnie posłużyła do "produkcji" pieczątek. Nie wiem jaka będzie ich trwałość - guma wygląda porządnie, więc może się za szybko nie "zużyją".

Gdyby ktoś chciał skorzystać z tego pomysłu, pod spodem kilka zdjęć jak robiłam swoje stemple. W przypadku dodatkowych pytań - służę pomocą.












czwartek, 30 sierpnia 2012

I po wakacjach..., tych blogowych też :)

Chyba powinnam zacząć: "ależ mam blogowych zaległości itp, itd...". Zastanawiam się skąd te przestoje... Przyczyn oczywiści - w takich przypadkach - można by wskazać kilka. 

Poczynając od tego, że nie ma się nic do powiedzenia albo nic do pokazania. Najczęściej pada w takim momencie wyjaśnienie "jestem taka zagoniona/zabiegana/zarobiona/...wstawić dowolne". Aparat mi wysiadł, wirus zjadł dane z dysku, kawą zalałam prace (a tu akurat efekt mógłby być ciekawy). No więc cała masa wymówek, wyjaśnień, tłumaczeń - tylko czy ma to jakiekolwiek znaczenie???

Gdyby to jednak kogokolwiek interesowało, ja mogę się tłumaczyć fotograficznym lenistwem :D Ha, bo nie jest tak, że nic nie robię; mam też wiele do powiedzenia (gdyby ktoś chciał poznać moje stanowisko w różnych sprawach, zapraszam, pytajcie :) ostatnio próbowałam na własny użytek zdefiniować czym jest "obgadywanie" - okoliczności są nieistotne - ale takie mnie nachodzą pseudo filozoficzne przemyślenia; z czasem u mnie również nie najgorzej... (ostatnio trochę gorzej, bo byłam na dłuuuugich wakacjach). Zatem problem leży w w czystym lenistwie, bo do ładnego zdjęcia trzeba: poczekać na odpowiednie światło, cyknąć zdjęcie, podłączyć aparat do kompa - po czym odłączyć i wyjąć kartę do czytnika, po tym gdy po raz kolejny aparat nie współpracuje z pc-tem, zgrać zdjęcia, obrobić, poprzycinać uff... tyle tego...

A w między czasie tak wiele się dzieje! Był zlot w Warszawie (to wszyscy wiedzą), był weekend craftowy we Wrocławiu (super weekend, super ludzie i w ogóle), były wymarzone warsztaty fotograficzne w Borach Tucholskich (super spędzony czas z Kasią z Farbiarnii) no i oczywiście wakacje w... Mecce Scraperów (guess where :).

Ze wszystkim będę się powoli dzielić (w tym moimi "wynalazkami" i ciekawostkami z za Oceanu), choć moje motto na nowy rok szkolny to przede wszystkim "BYĆ NA CZASIE"

Aha, i zanim trochę tego co tam jednak robiłam sobie w ukochanym kącie, kolejne, ważne spostrzeżenie. Nie Muszę Z Niczego Rezygnować!!! Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że muszę się zdecydować: albo robię LOs, arbo strony w Art Journalu, albo decyduję się na prace na kanwie, albo kartki, albo papiery, albo farby, albo..., albo... I nagłe oświecenie! Jeśli tylko mam ochotę, to mogę robić Co Tylko Zechcę - tak długo jak sprawia mi to frajdę, zależnie od nastroju i co tam jeszcze ma znaczenie! Myśl ta zapewne nie jest obca wielu z Was, dla mnie  jednak była niczym objawienie.

No to teraz krótki przegląd twórczości (na początku warsztatowo - czyli z potrzeby socjologicznej:)

Po warsztatach u Cynki:


Po warsztatach u Wolfann:

  

Po warsztatach u Finn:
 
  

  

A teraz domowe zacisze (a i tak nie całe): 






 






Dla wytrwałych - xo, xo, xo